Co ja miałem... - czyli jak podchodzić do zadań

No właśnie... Ile to razy zdarzyło się wam, że zapomnieliście o czymś zrobić? Mi się to zdarza nagminnie. Co prawda moja pamięć nie należy do tych najlepszych, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nigdy nie zapomniał czegoś zrobić.
Zawsze wychodziłem z założenia - "zrobi się", "zapamiętam", "przecież to oczywiste". Jeśli od czasu do czasu zdarza się i Tobie tak powiedzieć/pomyśleć, to jesteś w błędzie. Nie zrobi się, nie zapamiętasz i to, że teraz jest to oczywiste nie oznacza tego, że będzie, kiedy się za to weźmiesz.
Co z tym począć? Coś czego nie cierpię z zasady, bo wydaje się takie prostackie... Zapisać to zadanie.
Gdzie?
Gdziekolwiek!!! Na kartce samoprzylepnej, na karce przyczepionej magnesem, w dokumencie komputerowym, w swoim różowym pamiętniki, w zeszycie. Warunkiem jest żeby Twoje zapiski były zawsze w tym samym, widocznym miejscu i wiesz gdzie to miejsce się znajduje.
Co nam to daje?
Wiele. Po pierwsze - zapamiętamy (a raczej kartka/internet za nas zapamięta) i będziemy mogli do tego wrócić w dowolnej chwili. Po drugie - możemy takie zapisane zadania spriorytetyzować i wykorzystać w późniejszym planowaniu. Po trzecie - możemy je wyrzucić po zakończeniu. A nic nie sprawia takiej frajdy jak zrzucenie z siebie ciążącego balastu i obserwowanie jak odpływa w blasku zachodzącego słońca gdzieś, gdzie go już nigdy nie spotkamy.
Zadania powinniśmy tworzyć jako małe cele. Np. przeczytam rozdział książki, zrzucę kilogram. Tworzenie małych zadań daje nam tę przewagę, że na ich podstawie możemy obserwować postępy zadań większych, a są łatwiejsze w wykonaniu. Np. zapisując swoją codzienną wagę i obserwując, jak spada (np. na wykresie - wykresy zawsze są dobre :D ), zyskujemy coś w rodzaju nagrody za pracę i dalszą motywację - bo wiesz, że możesz.
A co, jeśli zadanie jest tak małe, że nie ma sensu go zapisywać? Odp: Jeśli nie ma sensu go zapisywać, to czy jest sens czekać z jego wykonaniem? Czy zrobienie go zajmie Ci więcej niż 2 minuty? Jeśli nie - zrób to. Jeśli tak - zapisz. W innym przypadku możesz zapomnieć i bić się ze sobą, że miałeś coś zrobić, a nie wiesz co. I co więcej, możesz nie pamiętać, że było to nieistotne, a wtedy wkrada się stres. A przecież nie lubisz stresu... :)

Dobrze, dobrze... Wszystko w teorii pięknie ładnie, ale jak się ma do tego praktyka... Przecież po pierwszych dwóch zadaniach pewnie mi się znudzi i przestanę to obserwować.
No i tu jest największy mankament... Bo tego musisz chcieć. Musisz sobie zdać sprawę, że tego potrzebujesz. Jeśli nie zdasz sobie sprawy, to pragnę Cię poinformować, że te minuty poświęcone przez Ciebie na przeczytanie powyższego zostały bezpowrotnie stracone. :) Grunt w walce z prokrastynacją to zdawać sobie z niej sprawę.

Zaraz, zaraz, powiesz pewnie. Tyle tekstu... Żadnych obrazków, żadnych narzędzi komputerowych? Coś jest nie tak...
Muszę Cię rozczarować... Obrazków nie będzie (poza tą fotą wyżej - miały być stickery, ale brak)
Co do narzędzia do zadań - ja osobiście używam do tego google calendara (wśród kalendarzy jest również lista zadań) i aplikacji google task (tutaj), bo daje mi to możliwość śledzenia tych zadań w każdym miejscu i na każdej platformie. Smartphone jest u mnie zawsze zsynchronizowany, tak samo chrome na różnych komputerach (wymagane konto googla). Oczywiście możesz też zawsze korzystać ze strony kalendarza. Nie potrzeba do tego dodatkowych narzędzi - ja traktuje je po prostu jako skróty.

No to chyba tyle na dziś, jeśli chodzi o planowanie zadań. Jeśli w poście widzisz jakieś nieścisłości, uważasz, że temat nie został wyczerpany(słusznie), bądź masz inne pytania/uwagi - zostaw komentarz/napisz maila, spróbuję rozwiać Twoje wątpliwości.

Następnym razem postaram się zamieścić opis pewnego narzędzia do chroma, które ograniczy nas w trochę bardziej systematyczny sposób niż omawiany ostatnio stayFocused.
A tymczasem - rób, co masz robić.

0 komentarze: